Kraj rozpada się w szwach, politycznie. Rzadko byliśmy bardziej podzieleni. Więc mówię: „hej, co powiesz na okres niskiej imigracji, w którym wszyscy się zasymilujemy i pozwolimy, aby sytuacja się uspokoiła.” A ty mówisz: „nie martw się, to jest naród oparty na przekonaniach, każdy może być Amerykaninem, o ile wierzy w odpowiednie rzeczy”, jakby całym problemem nie było to, że *nie* wierzymy obecnie wszyscy w te same rzeczy.