więc, hmm, polegamy na oprogramowaniu układowym, którego nie możemy sprawdzić, kompilatorach, których nie budujemy, zamkniętych LLM, własnościowych enklawach, zdalnych aktualizacjach itd. Każda z tych warstw jest celem, a w nadchodzących latach/dekadach dołączą kolejne. W świecie tak skomplikowanym (a ta złożoność to nasza własna zasługa!), jak możemy w ogóle zweryfikować, że jesteśmy bezpieczni? Jeśli mnie pytasz, weryfikacja nigdy nie była bardziej krytyczna ani bardziej niemożliwa.