Co się dzieje z społeczeństwem, gdy jego najzdolniejsi nastolatkowie decydują, że studia nie są warte czasu, a firmy zaczynają się z nimi zgadzać? Palantir właśnie spróbował czegoś, co większość ludzi uważała za nie do pomyślenia. Powiedział uczniom szkół średnich, aby zrezygnowali ze studiów, przeszli obok strażników i zaczęli pracować nad rzeczywistymi problemami związanymi z bezpieczeństwem narodowym i technologią w wieku osiemnastu lat. Pięćset nastolatków złożyło podania. Dwadzieścia dwa zostały przyjęte. Niektórzy odrzucili miejsca na uczelniach Ivy League. Jeden nawet zrezygnował z pełnego stypendium wspieranego przez Departament Obrony. Dlaczego? Ponieważ wiadomość trafiła w czuły punkt: przekonanie, że studia przestały nagradzać zasługi, a zaczęły nagradzać posłuszeństwo. Ci młodzi ludzie zostali wrzuceni w seminaria na temat cywilizacji zachodniej, przywództwa i historii USA. Po raz pierwszy w życiu robili notatki. Odwiedzili Gettysburg. Debatowali, czy Zachód wciąż warto bronić. Następnie zostali wrzuceni do zespołów produktowych zajmujących się szpitalami, klientami z sektora obrony, agencjami rządowymi — prawdziwe stawki, prawdziwe napięcie. I wydarzyło się coś, czego żadna uczelnia nie może powtórzyć. Zobaczyli, jak to jest, gdy firma ufa im trzeciego dnia bardziej niż uczelnia zaufałaby im w trzecim roku. Rodzice wpadli w panikę. Doradcy ich zniechęcali. Przyjaciele mówili, że są szaleni. Ale każda generacja ma moment, w którym grunt się zmienia. To może być jeden z tych momentów. Więc oto prawdziwe pytanie kryjące się za pytaniem: Jeśli elitarne firmy zaczną kształcić talenty prosto po szkole średniej, a młodzi ludzie zaczną wybierać mistrzostwo zamiast wykładów, jak długo tradycyjna ścieżka studiów przestanie być domyślną opcją i stanie się planem awaryjnym?