W systemie edukacyjnym Tory jest coś głęboko nie tak i nie wiem, jak możemy to naprawić. Na lekcji Halachy w 8 klasie zaczęliśmy omawiać hilchot Chanukah. Dziecko narzekało, że KSA zaczyna się od opowiadania historii Chanukah i powiedziało: „Po co musimy to czytać znowu, znamy tę historię? Dlaczego to w ogóle tam jest?” Więc, w pewnym sensie z ironią zapytałem go: „Gdzie indziej ludzie mieli o tym czytać? W Megillat Chanukah? Masechet Sufganyot?” ponieważ myślałem, że żartuje. I to doprowadziło do tego, że klasa szczerze zapytała: „Tak, dlaczego nie ma części Tanach, która omawia Chanukah? Dlaczego nie ma mishnayot o Chanukah?” Zadałem im pytanie, dlaczego myślą, że Księga Machabeuszy itd. nie znalazły się w Tanach w porównaniu do reszty, kiedy miała miejsce Chanukah itd. i doszedłem do wniosku, że: Nikt z nich nie wiedział dokładnie, jak lub dlaczego Tanach został skompilowany. Jaka była różnica między sefarim w Tanach a książkami, które zostały odrzucone. Nie wiedzieli też, jak skompilowano Misznę, co miała ona oznaczać, dlaczego nie miałoby sensu, aby Chanukah była włączona w rezultacie itd. Zakończyliśmy szczegółową dyskusję na ten temat, co to było nevuah, ilu było proroków itd. Problem polega na tym… to nie jest klasa. Nawet gdybym poszedł do Ohalei Torah lub Lakewood i zapytał przeciętnego ucznia 8 klasy, prawdopodobnie też by nie wiedział. W jakiś sposób uczą ich tych rzeczy na bardzo podstawowym poziomie, gdy są młodzi, to praktycznie nigdy nie jest powtarzane, a mogą rozłożyć tosafot na części, ale nie potrafią nawet powiedzieć, dlaczego Gemara powstała, poza najogólniejszymi szczegółami, kto ją skompilował, a tym bardziej o Tosfot, poza tym, że w jakiś sposób wszyscy są jedynym wnukiem Rashi'ego. Tak, ogólnie nie wiem, jak możemy to naprawić. Koniec narzekania.